miała korzenie wbite w pałąk
wspólnego uniesienia
i pomimo dość solidnego ugruntowania
zatracała siebie poszukując jego
zrozumienia.
dzieliła z nim codzienną,
nietuzinkową czułość
układając się na kształt jego ciała,
które wpasowuje się za każdym razem
w idealny kształt
wzajemnego niezrozumienia.
i choć nie ma to sensu,
a ubrane w słowa traci znaczenie
nie wytrąca ich z delikatnego
uścisku melancholii.
Comments